wtorek, 10 kwietnia 2012

Wywiad ze Slaughterhouse w Charlotte

W drugiej połowie marca podczas tour, w ramach promocji nadchodzącego albumu grupa Slaughterhouse udzieliła kilka wywiadów. Podczas pobytu w mieście Charlotte w Północnej Karolinie odpowiedzieli na kilka pytań Chug Taylor z The Cabinet. Raperzy mówili głównie o oczekiwaniach związanych z nadchodzącym albumem "Welcome to: OUR HOUSE".



Joell Ortiz, w 2007 nagrałeś utwór "Hip Hop". Tekst miał nieco kontrowersji. Co sądzisz o dzisiejszym kierunku hip hopu jako całej kultury?

J: Pamiętasz jak były czasy, gdy każdy mówił, że hip hop umarł, że to już nie to samo? Byłem zmęczony słuchaniem tego, szczególnie gdy mówili, że także Nowy Jork zaczął się podporządkowywać nowemu stylowi rapu. Raperzy, których niektórzy nazywają tymi z podziemia, byli naprawdę liryczni, tyle, że ich muzyka nie była tak dostępna w mediach, czy gdziekolwiek. Więc takie gadanie mnie męczyło. Nazwałem kawałek "Hip Hop" bo hip hop jest tym, co nigdy się dla mnie nie kończy. Spójność rymów, bycie lirycznym, dodatkowo słuchasz swoich starych numerów i wiesz, że poświęciłeś się w nich jak tylko mogłeś... dlatego nie rozumiem o czym ci ludzie mówili. Dlatego nagrałem kawałek "Hip Hop" jednocześnie starając się jakby przywrócić Nowy Jork z powrotem do gry, będąc jak powiew świeżego powietrza. Chciałem żeby ludzie nie zapominali, że są raperzy, którzy mają w sobie wielką wartość, którzy pracują przez cały czas, dokładnie tak jak moim ziomkowie ze Slaughterhouse. To właśnie tacy ludzie, o których myślałem pisząc ten tekst. Macie tu Buddena, Royce'a, Crooka, którzy od samych początków ciągle robią swoje. Więc to był dla mnie ciekawy utwór.

Byłeś odwrócony od dużych kontraktów będąc pulchnym portorykańczykiem... Jakie masz rady dla następnych pokoleń, które znajdują się w takiej sytuacji, w jakiej ty się znajdowałeś?

J: Na różne spotkania chodziłem będąc naprawdę "surowy". Mam na myśli "surowy" jako ktoś prosto z blokowisk. Nagrywałem w studiu, ale gdy mnie tam nie było, to byłem na blokowiskach, robiąc różne rzeczy, z których teraz nie jestem dumny... Więc wchodząc w jakieś interesy wiedziałem, że nie mam statusu gwiazdy. Chodziłem w zarośniętych włosach, nieogolony, po prostu rozdając płyty na ulicach. Szefowie wytwórni kochają muzykę ale spoglądając na mnie myślą sobie: "On nic nie sprzeda". I to było frustrujące ponieważ jako dzieciak mówiono mi bym zachowywał się uprzejmie, "bądź uprzejmy i pracuj ciężko a coś osiągniesz..." ale ja odrzucałem kwestie swojego wizerunku. Jeśli chodzi o narodowość, będąc portorykańczykiem mówili mi, że mają przecież Fat Joe, który przemawia do mas, w przeciwieństwie do ciebie... to było frustrujące.

Więc co sądzisz o kreowaniu wizerunku dzisiaj?

J: Mówię po prostu: czuj się wygodnie w swojej własnej skórze, jak na przykład Adele, która mówi to samo każdemu. Nie troszczy się o zdanie innych, to jest perfekcyjne. Więc jest mi wygodnie. Owszem, zacząłem trochę ćwiczyć, lecz czuje się dobrze z tym co ma nadejść. Czuję się lepiej niż kiedyś. (...) Jeśli nie czujesz się wygodnie w byciu sobą, to przekłada się na problemy z pisaniem tekstów. Od człowieka, który nagrał "Hip Hop" po Joella Ortiza dzisiaj - to całkiem inna historia. Wiem, kim teraz jestem. Cieszę się, że spotkałem się z tym gatunkiem muzyki, ponieważ jest dla mnie jak terapia.

Royce, co sądzisz o tym, jak przyjął się twój album "Success Is Certain"?

R: Było naprawdę dobrze. Album wyszedł niezależnie na 1 miejscu wśród niezależnych hip-hopowych albumów w kraju, więc jestem z tego dumny.

Nagrywasz także "Welcome to: OUR HOUSE", czy masz jeszcze jakieś inne projekty w zanadrzu?

R: Moim głównym skupieniem jest teraz Slaughterhouse. Nasza czwórka jeszcze przed tym wywiadem właśnie o tym rozmawiała. Sądzimy, że ten proces twórczy tego albumu zmienia nasze życia. Jesteśmy po prostu szczęśliwi, że utworzyliśmy tą grupę. Zatem teraz jestem skupiony wyłącznie nad albumem Slaughterhouse. Dopiero po tym krążku będę myślał o swoim następnym solowym albumie.

Czego wasi fani mogą oczekiwać po "Welcome to: OUR HOUSE"?

B: Byliśmy bardzo spontaniczni jeśli chodzi o ten projekt. To był eksperyment dla nas wszystkich. Myślę, że zszokowaliśmy nawet samych siebie jeżeli chodzi o pomysły, na które wpadliśmy. Jedna rzecz, którą można powiedzieć na pewno to fakt, że nie pogodziliśmy jakoś ze sobą tekstów, konceptów w jedną całość, jest zróżnicowanie. Po prostu weszliśmy do studia i daliśmy z siebie, to co potrafimy robić najlepiej. Więc jesteśmy podekscytowani, że fani usłyszą ten album, który, miejmy nadzieję, dobrze się przyjmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz